czwartek, 29 sierpnia 2019

Yan Lianke "Sen wioski Ding"

Wstrząsające proroctwo.


Właśnie jestem tuż po lekturze książki Yana Lianke „Sen wioski Ding”, wydanej w tym roku (tj. 2019.) przez Państwowy Instytut Wydawniczy. Dłuższy czas wpatruję się zamyślony w biel karki i po raz pierwszy w życiu nie mam bladego pojęcia od czego właściwie zacząć. A to jak się teraz czuję, idealnie oddają słowa samego autora napisane w posłowiu: „bezradny, przygnieciony samotnością i brakiem perspektyw, jakby porzucono mnie na bezludnej wyspie bezkresnego oceanu , gdzie nie dolatują ptaki i nie wyrasta nawet trawa”.
Skalę spustoszenia emocjonalnego, jaka dokonała się w mojej głowie po przeczytaniu tej książki, można porównać do wybuchu bomby atomowej o sile wielu kiloton. Zmieniła ona krajobraz mojej świadomości w pustkowie, napromieniowane niewyrażalną w słowach mocą cierpienia i niesprawiedliwości, które człowiek jest w stanie zadać drugiemu w imię chorej ideologii.

Dominik Żyburtowicz "Remedorium"


Krótka symbioza czasu.

O „Remedorium” Dominika Żyburtowicza


Jeszcze dobrze nie „przetrawiłem” materiału z ostatniego tomiku Dominika Żyburtowicza pod tytułem „Klucze uniwersalne”, wydanego przed wakacjami przez WBPiCAK w Poznaniu, o którym niedawno pisałem, a już przychodzi mi mierzyć się z jego kolejną książką, którą oczywiście czytałem na długo przed publikacją, robiąc do niej nieoficjalną korektę, ale wtedy czytanie to miało zupełnie inny charakter.
W początkach sierpnia, Fundacja Kultury „Afront”, wypuściła w świat czwartą książkę Dominika, noszącą tytuł „Remedorium”. Długo zastanawiałem się, czy aby na pewno to jest dobre dla czytelnika, ale też i dla samego autora.
„Klucze uniwersalne” są bardzo emocjonalną książką, poruszającą na tyle ważne tematy, że warto by było popromować ją trochę, by jakoś mocniej zaistniała w przestrzeni, by jej echo wybrzmiewało trochę dłużej. Z korzyścią i dla czytelnika i dla autora.