Wstrząsające proroctwo.
Właśnie jestem tuż po lekturze książki Yana Lianke „Sen
wioski Ding”, wydanej w tym roku (tj. 2019.) przez Państwowy
Instytut Wydawniczy. Dłuższy czas wpatruję się zamyślony w biel
karki i po raz pierwszy w życiu nie mam bladego pojęcia od czego
właściwie zacząć. A to jak się teraz czuję, idealnie oddają
słowa samego autora napisane w posłowiu: „bezradny, przygnieciony
samotnością i brakiem perspektyw, jakby porzucono mnie na bezludnej
wyspie bezkresnego oceanu , gdzie nie dolatują ptaki i nie wyrasta
nawet trawa”.
Skalę spustoszenia emocjonalnego, jaka dokonała się w mojej
głowie po przeczytaniu tej książki, można porównać do wybuchu
bomby atomowej o sile wielu kiloton. Zmieniła ona krajobraz mojej
świadomości w pustkowie, napromieniowane niewyrażalną w słowach
mocą cierpienia i niesprawiedliwości, które człowiek jest w
stanie zadać drugiemu w imię chorej ideologii.